poniedziałek, 22 lipca 2013

O Mistrzostwach Europy, bułgarskich "pastuchach" i Zbyszku Bartmanie słów kilka

Bułgarskie pastuchy i polscy koneserzy


Najlepsi kibice na świecie? Wiadomo. Polacy, a zaraz za nimi Brazylijczycy. Nasze hale to mekki, świątynie
i kościoły siatkówki. Twierdzą tak siatkarscy fani z innych krajów, asystenci, trenerzy oraz sami zawodnicy. My, dumni, że potrafimy "docenić dobrą siatkówkę", "jesteśmy kulturalnymi fanami", a wręcz "koneserami" gościnnie przyjmujemy każdą, przyjeżdżającą do Polski reprezentację. A za kadrą jeździmy nawet do Emiratów Arabskich, żeby tylko zobaczyć naszych ulubieńców, fruwających herosów, zbijających żółto-niebieską piłkę.



Rok temu w Sofii, tamtejsi kibice zgotowali przeciwnikom swojej drużyny istne piekło. Głośno kibicowali, aby wytrącić rywala z równowagi, buczeli i gwizdali, a po wygranych punktach przez Bułgarów wstawali z miejsc, z flagami i cieszyli się na całe gardło. Najbardziej oberwało się naszym Orłom, bo to właśnie oni odsunęli gospodarzy od wielkiego finału Ligi Światowej. Od tamtego czasu "nasi" toczą internetową wojnę z "tamtymi z Bałkanów". Dlaczego? Ano, przecież Bułgarzy to niewychowane dzikusy, które nie powinny w ogóle mieć wstępu na halę; jak powiedział nasz atakujący Zbigniew Bartman "pastuchy". Do poruszenia tego tematu zachęcił mnie bardzo mądry i ciekawy tekst Catarinhy "My Polacy tak mamy". Otóż, niekoronowani najlepsi kibice na świecie są wielce oburzeni brakiem kultury, nie tylko bułgarskich kibiców, ale też trenera włoskie i brazylijskich reprezentacji, czy samych zawodników. Przyznam, że zawsze kiedy słyszę ataki skierowane w ich kierunku jestem bardzo zaskoczona. Bo ci sami kibice, będą do końca bronić naszych siatkarzy i trenera. Tu posłużę się cytatem z wspomnianego wyżej bloga:

"I jak stwierdziła w dyskusji Siatkara9519 – zachowanie trenera Rezende jest skandaliczne, ale kiedy Anastasi rzuca tabliczkami albo atakuje kamerę Polsatu, to wszystko jest w porządku, przecież on tylko przeżywa mecz. Zachowanie Bruno jest nie do zaakceptowania, ale już u Bartmana to demonstracja tego, jak bardzo zależy mu na wygranej i jak się wczuwa w grę. I dalej – Włosi awanturują się o każdy punkt i robią „teatr”, ale Polacy tylko walczą o swoje. Zbyszek Bartman wcale nie jest momentami arogancki i zbyt pewny siebie, on tylko pokazuje charakter. Bułgarscy kibice gwizdaniem na rywali dali pokaz szowinizmu, ale na polskich halach wcale nie ma gwizdania, buczenia, ogłuszającego trąbienia, a nawet wyzwisk lecących w stronę siatkarzy."

Kibicem się jest, a nie bywa


Za wszelką cenę próbujemy wybielić naszych sportowców i stajemy się przez to mało obiektywni. Na wielu facebookowych stronach spotykam się również z agresją adminek/adminów skierowaną na użytkowników, którzy nawet w konstruktywny sposób krytykują siatkarzy. Nikt nie jest w stanie mnie przekonać, że zagraliśmy jakiś dobry mecz podczas tegorocznej Ligi Światowej. Mam na myśli CAŁE spotkanie, a nie pojedyncze fragmenty. Chciałabym, żeby było odwrotnie, ale nie boję się spojrzeć na Kurka i bandę krytycznym okiem i wytknąć im ewidentne błędy. I nikt nie może mi zabronić tak mówić. Dostaję zwyklę odpowiedź "Kibicem się jest, a nie bywa. Trzeba w chłopaków zawsze wierzyć!". Ależ wierzę. Ale z kibicami jest trochę jak z przyjaciółmi- oni są nie tylko od chwalenia, ale również od tego, żeby wskazać błędy, które popełniliśmy. 
Powracając do tematu, problem Bułgarów leży gdzie indziej. Grupki "kibiców" na halach w Sofii czy Warnie są najzwyczajniej w świecie agresywne i można się będzie na Mistrzostwach Europy w 2015 obawiać o zdrowie fizyczne wszystkich reprezentacji, którzy będą mieli czelność wygrać z gospodarzami. Zagadkę stanowi również bułgarska federacja. To niezwykle ciekawe, że zabrakło im funduszy na system challenge (na który była w stanie sobie nawet pozwolić biedna federacja argentyńska), a pieniądze na organizacje dużej imprezy się jakoś znalazły. Chyba, że włoscy dyrektorzy postanowili wyciągnąć do Bułgarów pomocną dłoń... 

Wszyscy wiedzą najlepiej czego potrzeba reprezentacji

Bardzo podoba mi się za to zachowanie Orłów, kiedy słyszą krytykę. Parę lat temu, nie reagowali na złe słowa tak dobrze jak teraz. Często się z nimi nie zgadzali i starali się za wszelką cenę wytłumaczyć. Teraz możemy obserwować jak nasz kapitan Marcin Możdżonek i inni gracze, w tym nawet wybuchowi i szczerzy Ignaczak i Kubiak potrafią pokiwać głową i potwierdzić, że grali słabo w danym elemencie i muszą teraz mocno pracować, aby to poprawić. Tylko jeden pan z tego szeregu się wyłamuje i podejrzewam, że już wiecie kogo mam na myśli. Wyżej wspomniana wypowiedź Zbigniewa Bartmana, kiedy to siatkarz nazywa Bułgarów "pastuchami" jest poniżej jakiegokolwiek poziomu kultury. I jak tu się dziwić, że tamtejsi kibice uważają naszych siatkarzy za złośliwych, wrednych i źle wychowanych, kiedy jednym z najbardziej medialnych graczy nie potrafi kulturalnie wypowiedzieć się na dany temat? Kolejne przykłady ze słynnego wywiadu przeprowadzanego przez Edytę Kowalczyk dla "Przeglądu Sportowego", która poruszyła temat Mariusza Wlazłego i Pawła Zagumnego. Tam, popularny "Zibi" mówi: 

"
 Jeżeli jednak Wlazły nie zyskał uznania w oczach trenera, to nie wiem dlaczego mamy na ten temat rozmawiać. Tym bardziej, że Mariusz miał swoją przygodę z reprezentacją i wszyscy wiemy ile z nią osiągnął. 

Czy wtrącenie o sukcesach Mariusza w kadrze było słuszne czy nie, zostawiam Wam, czytelnikom. Ja jednak powiem, że takie zdanie nie powinno mieć miejsca. Nie wiem czy to nieumiejętność trzymania języka za zębami, czy głupia próba zwrócenia na siebie uwagi. Uważam jednak, że reprezentant Polski, postać medialna, która swoimi wypowiedziami kreuje w pewien sposób obraz Polaków zajmujących się siatkówką, powinien potrafić przedstawić swoje zdanie kulturalnie. Tym bardziej, że Bartman to nie młodziak, młokos, który dopiero co zaczyna swoją przygodę z mediami. Kiedy dalej będziemy przeglądać wywiad dla "PS" znajdziemy kolejne ciekawe zdanie Zbigniewa:

"W Polsce jest tak, że wszystkowiedzący eksperci zawsze się znajdą. Niektórzy z nich prowadzili reprezentację Polski, ale ani nie trwało to długo, ani nie był bardzo owocnym okresem w historii polskiej siatkówki. Mimo to wszyscy najlepiej wiedzą czego potrzeba reprezentacji, zwłaszcza wtedy kiedy powinie nam się noga. Po sukcesach ci sami ludzie klepią nas po plecach. Dlatego nie mam zamiaru wdawać się w taką polemikę, bo to do niczego nie prowadzi."

Panie Bartmanie Juniorze, jaka polemika? Dziwi mnie, że siatkarz, który grał w wielu krajach Europy, w tym we Włoszech uważa, że "wielka krytyka" jaka spada na Biało-Czerwonych jest bezpodstawna, ludzi związanych z siatkówką od wielu lat, nazywa anty-autorytetami, osobami niekompetentnymi do wydawani opinii. Ci eksperci bardzo mądrze wypowiedzieli się na ten temat. Mam na myśli Ryszarda Boska i Ireneusza Mazura, którzy podkreślili, że to w Rosji, Brazylii czy we Włoszech siatkarze są celem mediów, po każdej nieudanej imprezie. Tam poziom krytyki sięga zenitu i to co dzieje się w Polsce jest wręcz głaskaniem po głowie. Boli mnie również, że tak wygadany człowiek nie potrafi przyjąć jakiejkolwiek krytyki do siebie, jeśli ta jest konstruktywna. Zawsze ma jakieś "ale".

I jak to zakończyła na swoim blogu Catharina "Poza tym jakoś nie przypominam sobie, żeby w siatkówce zdarzały się podobne sytuacje, czyli deprymowanie rywali poprzez obrażanie ich. Podobno siatkówka jest sportem dla ludzi inteligentnych."


1 komentarz:

  1. Każda krytyka dzisiaj jest określana jako "hejt". Można kogoś lubić, podziwiać, wspierać, kibicować, ale kibicowanie nie polega chyba na wiecznym poklepywaniu po plecach i śpiewaniu "nic się nie stało", kiedy jednak się stało. Nie popadajmy w skrajności, żeby od razu żądać wyrzucenia trenera, ale nie można być ślepo zapatrzonym i nie dopuszczać do siebie żadnego słowa krytyki, reagując na nią agresją. Chociaż może za wiele wymagam, skoro niektóre "adminki" są święcie przekonane, że taki, a nie inny występ w LŚ był spowodowany jej celowym odpuszczeniem, żeby skupić się na ME...

    Zbyszek i pojęcie "kultura osobista" chyba nie do końca idą ze sobą w parze. Można być szczerym, ale nie chamskim, a momentami on naprawdę przegina. Ale znowu znajdą się jego obrończynie, fanki-kochanki, którym imponuje jego "awanturniczy charakter" i to, że potrafi wyrażać własne zdanie. Szkoda, że często w tak prymitywny sposób.

    Bułgarska federacja to temat na osobną dyskusję... Nie bez powodu kibice (ci normalni, o dziwo - są tacy!) chcieli dymisji panów na stołkach. Skończyło się to tak, że przypakowani ochroniarze na tegorocznych meczach zabierali im transparenty z hasłami godzącymi w federację.

    Ciąg dalszy na mailu ;)

    OdpowiedzUsuń