wtorek, 24 września 2013

Serce się łamie, a palce stukają

     Ten post pisze na gorąco i w emocjach, jak to mówię Anglicy from the bottom of my heart. Prawdopodobnie nie powinnam tego robić. Pewnie za dzień lub dwa spojrzę na tę przemowę i będę się śmiała, że dałam się tak bardzo ponieść emocjom. Tak jak każdy kibic w Polsce, nie wierzę, że przegraliśmy to spotkanie. My. Bo tak jak powiedział Ireneusz Mazur "Wszyscy przegraliśmy ten mecz. Kibice, którzy ocierają łzy, zawodnicy...". Pierwsze co chciałabym przekazać w tym tekście, to fakt, że nikogo teraz nie można winić za przegraną. Słysząc redaktora Mielewskiego, pytającego ekspertów "Czy to była Piotrka wina? Jego błędnej decyzji?" szał we mnie wzbiera, bo jest za wcześnie. W wywiadzie pomeczowym słyszymy "przegrane z kretesem Mistrzostwa Europy", więc pytam: dziennikarze, gdzie macie serca?
     Powinniśmy wygrać ten mecz. Nie dlatego, że mieliśmy dwa do zera, nie dlatego, że graliśmy u siebie. Dlatego, że graliśmy lepiej. Po prostu, pokazywaliśmy lepszą siatkówkę- kombinacyjną, bez wyraźnego lidera, ładniejszą dla oka. Chciałabym zaznaczyć, że nie chcę ujmować Bułgarom zwycięstwa, bo w pewien sposób na nie zasłużyli- pokonali swoje słabości i przeciwników w pierwszej fazie, wykreowali lidera, który kończył każdą piłkę i tym samym doprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Wiem, że to co piszę, to tylko strzępek przemyśleń, ale czuję, że jutro i na kolejnych dniach narośnie wielka awantura. Ludzi, którzy znają się na siatkówce lub nie (a głównie ci drudzy) zaczną dyskutować i doszukiwać się błędów u szkoleniowca i zawodników. Rozpocznie się wielka i niezdrowa burza mózgów, kto ma rację, a kto nie, kto powinien odejść, a kto nie. Ja chcę tego uniknąć. Jeśli chcemy naprawiać popełnione błędy, to w porządku. Ale apeluję o zdrowy rozsądek i spokój, którego mi osobiście, teraz braknie, ale to już wyjaśniałam wyżej.
Myślę, że w następnych dniach na blogu pojawi się coś więcej niż przesiąknięte emocjami wypociny.

ps: Mam tylko nadzieję, i nie jest ona deprymowana złością, że Niemcy złoją jutro Bułgarów, tak jak zrobili to z Rosjanami. Ot co, zwykła sympatia do niemieckich siatkarzy, którą potwierdzi redaktor Sromecka z TSG. :)

1 komentarz:

  1. Ujmę to tak - historia lubi się powtarzać, znowu mecz Polska-Bułgaria i znowu cyrk z sędziowaniem... Kiedy CEV pójdzie po rozum do głowy i dopuści challenge, choćby nie w tej najnowszej i wciąż testowanej wersji z blokiem, ale ten sprawdzony i dopracowany? FIVB może, a CEV nie? Mam nadzieję, że na MŚ za rok będzie wideoweryfikacja, choć wymagać jej obecności na wszystkich meczach, w tym grupowych, to chyba za dużo...
    A po drugie - na przerwę po drugim secie zawodnicy narzekali nie raz i nie dwa, a istnieje chyba tylko u nas... Dla kibiców może to jest okazja do wyjścia na papieroska, do kibelka czy po hot-doga, ale widać jak siatkarzy potrafi wytrącić z rytmu. Dopóki to "sposób" na rywala to wszystko fajnie, ale ostatnio coraz częściej to nasi przez to obrywają. Jednak nie sądzę, żeby to miało się zmienić, w końcu muszą być konkursy organizowane przez sponsora...

    OdpowiedzUsuń