Od
kilku dobrych lat mówi się, że w Europie mamy trzy najlepsze ligi
siatkarskie świata: rosyjską Superligę, włoską Seria A oraz naszą
rodzimą Plusligę. Jak wygląda obecnie rozkład sił na Starym Kontynencie?
I w końcu, która z tych lig jest tak naprawdę najlepsza? Dziś postaram
się przybliżyć odpowiedź na to pytanie.
Miejscem gdzie
narodziła się wielka siatkówka jest bez wątpienia Italia. Jednak
dopiero po 20 latach od stworzenia rozgrywek Pucharu Europy Mistrzów
Krajowych, (bo tak początkowo nazywała się Liga Mistrzów) włoska ekipa
sięgnęła po zwycięstwo. Wydarzyło się to w Ankarze w sezonie 1979/1980, a
szczęśliwym zwycięzcom został, Klippan Turyn. Co ciekawe rok wcześniej
zwyciężał polski Płomień Miłowice (Bazylea 1978/1979)!
Od
tamtego momentu, prawie, co roku w najlepszej czwórce Europy znajdował
się zespół z Włoch. Swoje chwile chwały miał zespół z Modeny, który
toczył boje z radziecką CSKą Moskwa. Potem były jeszcze Rawenna, słynny
Sisley Treviso, czy Parma. Od 1991 do 1999 roku Puchar Europy wygrywały
te drużyny. Był to okres, kiedy dynamicznie rozwijała się włoska liga, a
reprezentacja Azzurich odnosiła coraz to większe sukcesy. Wszyscy
najlepsi wyjeżdżali i uczyli się rzemiosła w tamtejszych klubach. Polska
i rosyjska siatkówka dopiero raczkowała…
W
2000 roku rodzi się Liga Mistrzów i pierwszy jej finał rozgrywany jest w
Paryżu. Wygrywają gospodarze. Włoska passa przerwana? Nic z tego. Drugą
i trzecią lokatę zajmują Sisley Treviso oraz Ford Roma. Następuje
rozkwit dyscypliny we Włoszech. Ludzie żyją tym sportem prawie tak
bardzo jak ukochaną piłką nożną. W Polsce siatkówka robi się coraz
bardziej popularna, budżety robią się coraz większe, ale poziomem
sportowym i organizacyjnym odbiegamy od południowego giganta. W tym
samym momencie rodzi się rosyjska siatkówka z prawdziwego zdarzenia,
która będzie chciała nawiązać do wielkich osiągnięć wspomnianej CSKA
Moskwy oraz reprezentacji ZSRR.
Przenieśmy
się na chwilę do rozgrywek reprezentacyjnych. Reprezentacja Azzurich
zostaje wypierana przez Brazylijczyków na arenie światowej. W Europie
cały czas wiodą prym. Mimo, że medalowa seria reprezentacji ma za
chwilkę się skończyć, tuż tuż czyhają Rosjanie, Serbowie(wtedy jeszcze z
Czarnogórą) i Francuzi to wiadome jest jedno. Serie A jest kolebką
światowej siatkówki pod każdym względem. Organizacja jest dopięta na
ostatni guzik, płace największe w historii, na meczach brzmi głośny
doping, a zawodnicy nie muszę martwić się o swoje zdrowie, gdyż dookoła
mają samych specjalistów. Każdy zespół walczy o zwycięstwo ligi, choć
oczywiście przewodzą Parma, Treviso i Modena.
Od
2003 rozkład sił zaczyna się zmieniać. Do gry coraz odważniej wchodzą
zespoły rosyjskie jak Lokomotiv Biełogrod, czy Iskra Odincowo. Prym
wiedzie również francuskie Tour VB, swoje epizody mają greckie Iraklis i
Olimpiakos. No to, co z tymi Włochami? Ano nic. Serie A to wciąż
marzenie każdego siatkarza. Brak ograniczenia liczby zawodników
zagranicznych sprawia, że bogate zespoły ściągają najlepszych zawodników
z całego świata. A prawie każda ekipa może sobie pozwolić na sporo, bo
pieniądze, jakie wkłada się w tą dyscyplinę są ogromne. Od 2006 roku
wzrasta zainteresowanie liga polską. Był to oczywiście rok wielkiego
triumfu naszych siatkarzy na Mistrzostwach Świata w Japonii. Rok później
do wielkiej czwórki wkracza PGE Skra Bełchatów, która staje się punktem
zaczepienia- siatkarze powoli zaczynają migrować do nas z Serbii,
Francji, czasem również z Bułgarii, Hiszpanii oraz zza naszej wschodniej
granicy, czyli z Białorusi i Ukrainy. Wtedy też na Final Four w Łodzi,
gdzie bełchatowska ekipa zdobywa brązowy medal dzieje się coś
niesamowitego. Otóż Polacy pokonują legendarny Sisley, wypychając
giganta poza podium. Ten moment śmiało można nazwać powolnym spadkiem w
dół Weneckiej Perły. Włosi jeszcze nie wiedzą, że powolutku, niedaleko
dotychczasowej stolicy siatkówki rodzi się zespół, który będzie podobnie
jak Sisley zbierał najwyższe trofea.
Omówiłam
już jak sprawy wyglądają w Polsce i we Włoszech. No to, co z tą Rosją?
Już mówię. Tamtejsza Superliga wypuszcza na światło dzienne swoje
największe działa, czyli znany już i utytułowany w Europie Lokomotiv
Biełogrod, Iskrę Odincowo, Zenit (wtedy jeszcze Dynamo) Kazań oraz
Dynamo Moskwę, która ma zostać młodszym bratem stołecznej, CSKA z
przeszłości. Te drużyny nie mają sobie równych w lidze. Jednak rosyjska
organizacja wciąż kuleje. Zawodnicy ciężko znoszą dalekie podróże w
okropnych warunkach, treningi są niezwykle ciężkie, a na zapleczu brak
odpowiednio wykształconych lekarzy i fizjoterapeutów. Superliga opiera
się na wtłaczanych pieniądzach w zawodników, a nie w trenerów.
Ograniczona ilość siatkarzy zza granicy sprawia, że liga opiera się na
Rosjanach. Mówi się, że właśnie ten zakaz sprawia, że Superliga nie może
doścignąć Serie A. Dopiero dwa sezony później okaże się, że ta
niezłomna zasada ulokuje reprezentację Sbornej na szczycie, ciągnąc na
szczyt i ligę.
Ale
co jeszcze się liczy poza poziomem sportowym i budżetu w ocenie
siatkarskich lig? Zainteresowanie. We Włoszech hale są pełne, w Polsce
też. Wzorując się na starszym bracie z południa, polskie drużyny
organizują coraz to liczniejsze kluby kibica. Natomiast w Rosji
siatkarze grają przy pustych trybunach. Niewiadomo do końca, dlaczego
zainteresowanie kibiców jest bardzo niewielkie mimo, idącego do góry
poziomu oraz sukcesów w Europie i na świecie zarówno męskiej, jak i
damskiej reprezentacji.
Przez
kolejne trzy lata w Final Four Ligii Mistrzów znajdują się włoskie,
polskie i rosyjskie kluby. Najlepsze ekipy, z najlepszych lig, z
najlepszymi zawodnikami. A jak sytuacja wygląda na arenie
reprezentacyjnej? Od 2009 do czołówki weszła reprezentacja Polski, która
zaczęła być uważana, jako drużyna potrafiąca ugryźć najlepszych. Nie są
jeszcze faworytami, ale światowi giganci traktują poważnie pojedynki z
naszymi graczami. Włosi natomiast po latach sukcesów przeżywają głęboki,
kadrowy kryzys. Okazuje się, że mimo uznawania Seria A za lidera wśród
światowych lig, to nie ma zawodników, którzy zagwarantują sukces
Azzurrim. Wtedy reprezentację przejmuje trener Berutto i zaczyna powolną
odbudowę reprezentacji, pnąc się po wysokich miejscach kolejnych
turniejów i koronując kadrowy progres brązowym medalem Igrzysk
Olimpijskich w Londynie. Za to na liderów rosną właśnie Rosjanie.
Zdobywają Puchar Świata, złoto Ligii Światowej 2011 i to najważniejsze,
mistrzostwo olimpijskie. Co na to wpływa? Wspomniana blokada zawodników
zza granicy. Rosyjscy siatkarze mają okazję rywalizować na bardzo
wysokim poziomie, uczą się i zbierają doświadczenie, potrzebne w
reprezentacji. We Włoszech młodzi adepci nie mają takiej okazji, gdyż są
wypierani przez mistrzów z innych państw.
Oglądając
mecze rosyjskiej Superligi z tegorocznego sezonu, mogę spokojnie
postawić tezę, że te wielkie sukcesy Sbornej przyczyniły się do wzrostu
zainteresowania siatkówką. W halach brzmią piosenki klubów kibica,
widzów jest jakby więcej. Powoli, powoli rosyjski „volley” sam się
napędza. Powstała teza, że to właśnie w zimnej Rosji powstała najlepsza
liga świata. Ale dajmy im trochę czasu. Ze dwa sezony i wszystko się
okaże.
A
gdzie w tym wszystkim polskie kluby? Będę tutaj szczera do bólu. Na
świecie doceniają naszą ligę głównie pod względem organizacyjnym
(świetne warunki do gry, dbałość o zawodnika, światowej sławy realizacja
telewizyjna etc.). Znani są też nasi wspaniali kibice, chwaleni przez
cały świat. Zawodnicy pozytywnie wypowiadają się również o poziomie
czysto sportowym. Przyznają jednak, że według niech wyższy on jest w …
Rosji.
- W Rosji zaskoczyło mnie to, że trudniej zdobyć asa serwisowego. Praktycznie w każdym zespole są dobrzy przyjmujący, jak i wysoki, niezawodny blok. Najbardziej zdziwiło mnie, że w Rosji jest tak wielu zawodników grających na wysokim poziomie. W Pluslidze jest sześć mocnych zespołów, najgroźniejszymi są Skra, Resovia oraz Delecta. Te kluby mogą rywalizować na równi z rosyjskimi, ale w Rosji jest za to 14 ekip, które można uważać za poważnych rywali. Walczyć trzeba nawet na swoim boisku. Nie wiem, dlaczego w Polsce spotkania na własnym terenie były zawsze łatwiejsze, praktycznie można było być pewnym wygranej. W Rosji łatwiej jest chyba odnieść zwycięstwo na wyjeździe.- tak wypowiada się Gyorgi Grozer, poproszony o porównanie Plusligi do Superligi. Ale nie ma co załamywać rąk. Jesteśmy tuż za najlepszymi i wcale nie jest nam do niech daleko.
- W Rosji zaskoczyło mnie to, że trudniej zdobyć asa serwisowego. Praktycznie w każdym zespole są dobrzy przyjmujący, jak i wysoki, niezawodny blok. Najbardziej zdziwiło mnie, że w Rosji jest tak wielu zawodników grających na wysokim poziomie. W Pluslidze jest sześć mocnych zespołów, najgroźniejszymi są Skra, Resovia oraz Delecta. Te kluby mogą rywalizować na równi z rosyjskimi, ale w Rosji jest za to 14 ekip, które można uważać za poważnych rywali. Walczyć trzeba nawet na swoim boisku. Nie wiem, dlaczego w Polsce spotkania na własnym terenie były zawsze łatwiejsze, praktycznie można było być pewnym wygranej. W Rosji łatwiej jest chyba odnieść zwycięstwo na wyjeździe.- tak wypowiada się Gyorgi Grozer, poproszony o porównanie Plusligi do Superligi. Ale nie ma co załamywać rąk. Jesteśmy tuż za najlepszymi i wcale nie jest nam do niech daleko.
Tworząc
ten artykuł, nie miałam na celu udzielić Wam, czytelnikom bezpośredniej
odpowiedzi na pytanie, które zadałam w pierwszym akapicie. Musicie
sobie na nie odpowiedzieć sami. Jak podkreśliłam kilka linijek wyżej,
należy dać rosyjskiej siatkówce trochę czasu. Wtedy okaże się, czy
faktycznie mamy nowego siatkarskiego lidera wśród światowych rozgrywek.
To co, która liga jest najlepsza?
***
Jest to mój pierwszy artykuł na stronie taksiegra.com . Mam nadzieję, że choć trochę przybliżył on Wam realia najważniejszych lig na świecie... i, że nie zanudziliście się po drodze. :) Trochę historii, trochę własnej opinii... Jak to mówią- pierwsze koty za płoty!
No bardzo rzeczowy artykuł, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńSerie A mimo kłopotów zawsze pozostanie Serie A. To wspaniała liga i myślę że nadal, tak jak napisałaś, jest marzeniem każdego siatkarza. Przez wiele lat Włosi królowali i chyba to się nie zmieni w najbliższym czasie (chociaż tam się różnie dzieje). Rosja ma szanse stać się światową potęgą, bo grają naprawdę niezłą siatkówkę i osobiście bardzo lubię ją oglądać, jest bardzo dynamiczna. A nam chyba trpszeczkę brakuje do tych dwóch krajów, jednak jesteśmy na dobrej drodze (o ile tego nie zaprzepaścimy, bo w tym sezonie trochę gorzej nam idzie niż poprzednio). Ale jedno już mamy - przepełnione hale :)
A co do Brazylii. Reprezentacja przewybitna, przecież tyle lat nie mogliśmy ich pokonać, grali (i nadal grają) super siatkówkę. Ale klubowo to nie mają wielkich osiągnięć, a przecież reprezentanci grają w brazylijskiej lidze. I to mnie zastanawia.
Naprawdę profesjonalnie napisany artykuł. Bardzo ciekawy temat. Zgadzam się z poprzedniczką, Serie A to zawsze pozostanie najlepszą dla kibiców siatkówki. Mi się wydaje, że głównie kłopoty włoskiej siatkówki są powiązane z kryzysem finansowym całego państwa. Rosja we wszystkich dyscyplinach sportowych chce dominować, ale myśle, że potęga Włoch wróci.
OdpowiedzUsuń